Helena Majewska urodziła się na Podolu dnia 10 kwietnia 1902 roku. W wyniku represji rosyjskiego zaborcy jej rodzina musiała wielokrotnie zmieniać miejsce zamieszkania. W nieznanych bliżej okolicznościach, Helena, będąc już dorosłą kobietą, znalazła się w Wilnie. Tam, zafascynowana osobą i posługą Janiny Giedrojciówny, związała się ze Zgromadzeniem Sióstr od Aniołów. Z początkiem 1934 roku rozpoczęła w tej wspólnocie swój postulat, a po 10 miesiącach nowicjat. Śluby wieczyste złożyła 2 października 1935 roku w Wilnie. Przyjęła zakonne imię Rafaela. Przez kolejne lata, także i wojnę, pracowała w Wilnie lub pobliskich Pryciunach, w zgromadzeniu pełniąc funkcję przełożonej domu i mistrzyni nowicjatu. Po zakończeniu II wojny światowej, mimo trwającej akcji repatriacyjnej, odmówiła opuszczenia Wilna. Pracowała wówczas między innymi jako sekretarka w polskiej szkole na wileńskim Antokolu. W pierwszych dniach lipca 1950 roku, wraz z innymi siostrami anielskimi, za „działania antysowieckie”, została aresztowana. Oskarżono ją o prowadzenie nielegalnego domu zakonnego oraz ukrywanie „agenta Watykanu” – ks. Antoniego Ząbka SJ. Za swoją „wrogą działalność” została skazana na 5 lat zesłania do obozu pracy w Dolince, na stepach Karagandy. Przebywała tam pomiędzy 1951 a 1956 rokiem. Po zakończeniu kary powróciła do Wilna, gdzie mieszkała i pracowała do śmierci. Zmarła dnia 5 grudnia 1967 roku w Kalwarii Wileńskiej. Została pochowana na wileńskim cmentarzu na Zwierzyńcu.
W ciągu całego swego życia doświadczała mistycznych przeżyć i objawień. Większość z nich miało na celu przypomnienie prawdy o Bożym miłosierdziu. Jej największym zadaniem, do którego była przygotowywana przez Zbawiciela, była pomoc w organizowaniu nowego zgromadzenia zakonnego, którego powstania, przez pośrednictwo s. Faustyny, życzył sobie Chrystus. Majewska po raz pierwszy wspomniała o nim w „Dzienniku” w połowie czerwca 1940 roku. Wtedy usłyszała od Jezusa: Dusze, które Ja powołam do służby Swej w zakonie miłosierdzia, obiorą sobie za główny cel naśladowanie Mnie w miłosierdziu Moim czynem, słowem i przykładem. Po miesiącu Chrystus prosił ją, by przekazała ks. Sopoćce, iż nadszedł czas, by już teraz rozpoczął swą pracę nad założeniem nowego zakonu miłosierdzia Bożego. Nie zapisała, czy wypełniła to polecenie, ani, jaka była reakcja kapłana. On sam, z wyjątkiem jednego listu opisującego ostatnie chwile życia s. Heleny, nigdy w swoich pismach o niej nie wspominał. Jednakże kolejne wydarzenia, w tym przede wszystkim decyzje i wybory, jakich dokonywał ks. Sopoćko, mogą z wysokim stopniem prawdopodobieństwa wskazywać, że słowa s. Majewskiej co najmniej brał pod rozwagę.